24.02.2007 09:13, Rozmawiał: Dariusz Jaroń
"Przesłuchanie" Agaty Gajdy
Z powodu poważnej kontuzji kolana musiała opuścić ponad połowę obecnego sezonu. Zimą, po długiej rehabilitacji, trafiła do Wisły Can-Pack. Dziś ze zdwojoną energią przygotowuje się do najważniejszych spotkań sezonu. O życiu pod Wawelem, powrocie do kadry narodowej i treningach z Jeleną Skerović rozmawiamy z rozgrywającą "Białej Gwiazdy" - Agatą Gajdą.
24.02.2007 09:13, Rozmawiał: Dariusz Jaroń
Drugi miesiąc jest Pani w Krakowie. Jak przebiega aklimatyzacja? Czuje się już Pani częścią nowej drużyny?
- Tak, czuje się tu bardzo dobrze, a Kraków bardzo mi się podoba. Również cała obudowa wokół zespołu, cała organizacja robi wrażenie, także jestem bardzo zadowolona z tego, że tu jestem.
A jak zdrowie? Jak Pani ocenia stan kontuzjowanego przed rokiem kolana?
- Twierdzę, że jest naprawdę dobrze. Czuje się coraz lepiej, co jest widoczne na treningach, mam nadzieje, że będę mogła pokazać więcej w czasie meczów, no ale to będzie zależało już od trenera.
Jest Pani zadowolona z dotychczasowych występów w Wiśle?
- Mogę powiedzieć tak, że na pewno chciałabym grać jeszcze lepiej, ale zdaje sobie sprawę z tego, że pewnych rzeczy nie da się szybko przeskoczyć. Miałam poważną kontuzję, przerwa była dość długa, a formę trzeba odbudować. Trochę czasu to wymaga.
Czy mimo wszystko liczyła Pani na więcej minut?
- W tym sezonie byłam przekonana o tym, że tak to będzie wyglądało jak wygląda. Chce wrócić do zdrowia i do formy - to jest dla mnie teraz najważniejsze i na tym chce się skupić.
Czy po cichu myśli Pani o kadrze?
- (śmiech) Zawsze się myśli. Ale tak jak powiedziałam, na razie koncentruje się na nodze i na tym żeby było wszystko w porządku, a co będzie dalej to będziemy myśleć później.
W Polkowicach była Pani postacią pierwszoplanową, w Wiśle wchodzi Pani do gry z ławki. Nie żałuje Pani w tym kontekście przeprowadzki pod Wawel?
- Zrobiłam ten ruch świadomie. Od początku mówiłam, że jest to dla mnie jakiś postęp, jest to zespół na wyższym poziomie, który występuje w Eurolidze, co daje mi dodatkową szansę, żeby zaistnieć w Europie. Zobaczymy jak to się ułoży. Ja zawsze twierdzę, że trzeba zaryzykować, a co będzie to się okaże.
Czyli z wiślackiej ławki też można do kadry wskoczyć?
- Oczywiście. Trzeba walczyć i wydaje mi się, że wszystko jest możliwe.
Co daje Pani gra u boku najlepszych zawodniczek Wisły, w tym tych z WNBA?
- Codzienne treningi i sparingi są dla mnie bardzo korzystne, dużo się mogę nauczyć od dziewczyn. Prezentują bardzo wysoki poziom i na pewno dużo z tego "wyciągnę" i wykorzystam później w grze.
Od której zawodniczki uczy się Pani najwięcej?
- Na pewno od Jeleny Skerović, której pozycję dubluję. To bardzo klasowa zawodniczka, zawsze ją ceniłam grając w innych zespołach, dlatego cieszę się, bo dużo się od niej nauczę.
Miała Pani okazję grać pod okiem kilku cenionych szkoleniowców. Czy metody Elmedina Omanicia czymś się różnią?
- Ciężko mówić o metodach. Odkąd tutaj przyszłam zespół był cały czas w trybie euroligowym. Treningi były krótkie, a z powodu ciągłych wyjazdów było ich mało. Mecze środa - sobota - środa nie dawały nam szansy na długie treningi i dobre trenowanie. Teraz po Eurolidze przygotowujemy się fazy play-off i trenujemy coraz mocniej. Treningi są bardzo dobre i dużo uczą.
Przed Wisłą mecz w Brzegu, w którym spędziła Pani dwa lata. Podróż sentymentalna?
- W każdym zespole, w którym grałam czułam się bardzo dobrze, a grałam już w kilku klubach więc gdybym tak do tego podchodziła każdy wyjazd byłby dla mnie sentymentalny. Oczywiście, że zawsze trochę wspominam, bo wracam do znajomych, ale w praktyce podchodzę do tych spotkań normalnie.
Żyjecie już meczem z Lotosem?
- Wydaje mi się, że tak.
Co mówicie o tym meczu w szatni?
- Myślimy nad tym, jak to będzie wyglądało, a w przyszłym tygodniu okaże się na jakim jesteśmy teraz etapie.
Czym Wisła może pokonać Lotos?
- Najmocniejszą naszą stroną jest atak. Wydaje mi się, że w ataku będziemy lepsze, dlatego jeśli będzie dobra skuteczność to powinno być dobrze.