,

Lista aktualności

"Przesłuchanie" Agaty Gajdy

Z powodu poważnej kontuzji kolana musiała opuścić ponad połowę obecnego sezonu. Zimą, po długiej rehabilitacji, trafiła do Wisły Can-Pack. Dziś ze zdwojoną energią przygotowuje się do najważniejszych spotkań sezonu. O życiu pod Wawelem, powrocie do kadry narodowej i treningach z Jeleną Skerović rozmawiamy z rozgrywającą "Białej Gwiazdy" - Agatą Gajdą.

,

Drugi miesiąc jest Pani w Krakowie. Jak przebiega aklimatyzacja? Czuje się już Pani częścią nowej drużyny? - Tak, czuje się tu bardzo dobrze, a Kraków bardzo mi się podoba. Również cała obudowa wokół zespołu, cała organizacja robi wrażenie, także jestem bardzo zadowolona z tego, że tu jestem. A jak zdrowie? Jak Pani ocenia stan kontuzjowanego przed rokiem kolana? - Twierdzę, że jest naprawdę dobrze. Czuje się coraz lepiej, co jest widoczne na treningach, mam nadzieje, że będę mogła pokazać więcej w czasie meczów, no ale to będzie zależało już od trenera. Jest Pani zadowolona z dotychczasowych występów w Wiśle? - Mogę powiedzieć tak, że na pewno chciałabym grać jeszcze lepiej, ale zdaje sobie sprawę z tego, że pewnych rzeczy nie da się szybko przeskoczyć. Miałam poważną kontuzję, przerwa była dość długa, a formę trzeba odbudować. Trochę czasu to wymaga. Czy mimo wszystko liczyła Pani na więcej minut? - W tym sezonie byłam przekonana o tym, że tak to będzie wyglądało jak wygląda. Chce wrócić do zdrowia i do formy - to jest dla mnie teraz najważniejsze i na tym chce się skupić. Czy po cichu myśli Pani o kadrze? - (śmiech) Zawsze się myśli. Ale tak jak powiedziałam, na razie koncentruje się na nodze i na tym żeby było wszystko w porządku, a co będzie dalej to będziemy myśleć później. W Polkowicach była Pani postacią pierwszoplanową, w Wiśle wchodzi Pani do gry z ławki. Nie żałuje Pani w tym kontekście przeprowadzki pod Wawel? - Zrobiłam ten ruch świadomie. Od początku mówiłam, że jest to dla mnie jakiś postęp, jest to zespół na wyższym poziomie, który występuje w Eurolidze, co daje mi dodatkową szansę, żeby zaistnieć w Europie. Zobaczymy jak to się ułoży. Ja zawsze twierdzę, że trzeba zaryzykować, a co będzie to się okaże. Czyli z wiślackiej ławki też można do kadry wskoczyć? - Oczywiście. Trzeba walczyć i wydaje mi się, że wszystko jest możliwe. Co daje Pani gra u boku najlepszych zawodniczek Wisły, w tym tych z WNBA? - Codzienne treningi i sparingi są dla mnie bardzo korzystne, dużo się mogę nauczyć od dziewczyn. Prezentują bardzo wysoki poziom i na pewno dużo z tego "wyciągnę" i wykorzystam później w grze. Od której zawodniczki uczy się Pani najwięcej? - Na pewno od Jeleny Skerović, której pozycję dubluję. To bardzo klasowa zawodniczka, zawsze ją ceniłam grając w innych zespołach, dlatego cieszę się, bo dużo się od niej nauczę. Miała Pani okazję grać pod okiem kilku cenionych szkoleniowców. Czy metody Elmedina Omanicia czymś się różnią? - Ciężko mówić o metodach. Odkąd tutaj przyszłam zespół był cały czas w trybie euroligowym. Treningi były krótkie, a z powodu ciągłych wyjazdów było ich mało. Mecze środa - sobota - środa nie dawały nam szansy na długie treningi i dobre trenowanie. Teraz po Eurolidze przygotowujemy się fazy play-off i trenujemy coraz mocniej. Treningi są bardzo dobre i dużo uczą. Przed Wisłą mecz w Brzegu, w którym spędziła Pani dwa lata. Podróż sentymentalna? - W każdym zespole, w którym grałam czułam się bardzo dobrze, a grałam już w kilku klubach więc gdybym tak do tego podchodziła każdy wyjazd byłby dla mnie sentymentalny. Oczywiście, że zawsze trochę wspominam, bo wracam do znajomych, ale w praktyce podchodzę do tych spotkań normalnie. Żyjecie już meczem z Lotosem? - Wydaje mi się, że tak. Co mówicie o tym meczu w szatni? - Myślimy nad tym, jak to będzie wyglądało, a w przyszłym tygodniu okaże się na jakim jesteśmy teraz etapie. Czym Wisła może pokonać Lotos? - Najmocniejszą naszą stroną jest atak. Wydaje mi się, że w ataku będziemy lepsze, dlatego jeśli będzie dobra skuteczność to powinno być dobrze.