,

Lista aktualności

Winnicki: Chcę, aby w kadrze grały najlepsze zawodniczki

- Zrobię wszystko, aby w polskiej reprezentacji grały najlepsze zawodniczki. Na tym się skoncentruję. Nie będę patrzył ile mają lat i w jakich klubach grają. To mnie nie interesuje. Zależy mi tylko na tym, aby w kadrze była dobra atmosfera, żeby dziewczyny chciały grać dla drużyny narodowej - mówi trener seniorskiej reprezentacji Polski kobiet, Jacek Winnicki.

,

23 stycznia został pan zaprezentowany jako nowy szkoleniowcem żeńskiej kadry. Czuje się pan prekursorem? Pytam o to, bo wcześniej żaden szkoleniowiec kadry kobiet nie prowadził w tym samym czasie klubu męskiej ekstraklasy. - W żadnym wypadku nie czuję się prekursorem. Doświadczenie zebranie z Lotosu Gdynia, gdzie pracowałem przez dwa lata, pozwala mi z optymizmem patrzyć w przyszłość. Z trójmiejską ekipą dwukrotnie udało mi się wywalczyć mistrzostwo Polski i fazę Top 16 Euroligi. Cieszyłem się też ze zdobycia Pucharu Polski. Jakieś doświadczenie więc posiadam. Przecież także w męskiej koszykówce przez lata pracowałem na różnych stanowiskach, nie tylko w ekstraklasie. Dwa lata temu starał się pan o posadę szkoleniowca kadry kobiet. Wówczas pierwszym trenerem został jednak Dariusz Maciejewski. Teraz równie chętnie zgodził się pan przyjąć ofertę ze strony Polskiego Związku Koszykówki? - Praca z reprezentacją to dla każdego szkoleniowca wyróżnienie. Dwa lata temu PZKosz rozpisał konkurs, a ja się do niego zgłosiłem. Związek podjął inną decyzję i trzeba to uszanować. Otrzymałem zgodę z klubu na podjęcie współpracy z kadrą żeńską w sposób niekolidujący z pracą w PGE Turowie Zgorzelec. Zaangażowany w pracę z reprezentacją będę od samego początku, ale pełna współpraca nastąpi dopiero po zakończeniu świadczeń w tym sezonie na rzecz klubu ze Zgorzelca. W prowadzeniu kadry pomagać panu będą dwaj szkoleniowcy na co dzień pracujący w Ford Germaz Ekstraklasie: Krzysztof Szewczyk z CCC Polkowice i Dariusz Raczyński z Tęczy Leszno... - Sam ich wybrałem. Wspólnie będziemy monitorować ligę na bieżąco. Jako szkoleniowiec pracujący poza rodzimą ekstraklasą będzie pan miał świeże spojrzenie na rozgrywki ligowe. To spojrzenie z dystansu będzie dodatkowym atutem podczas budowy składu kadry? - Taka jest rola selekcjonera. Nie można patrzeć na jednostki tylko na całość. Na tyle znam koszykówkę żeńską, że nie mam problemu z określeniem szkieletu kadry. Podczas prowadzenia Lotosu Gdynia nie bał się pan stawiać na zawodniczki młode, dopiero wchodzące w seniorską koszykówkę. Podobnie będzie wyglądała reprezentacja prowadzona przez Jacka Winnickiego? - Przerwa między pierwszym spotkaniem eliminacji do mistrzostw Europy a ostatnim meczem ligowym jest bardzo krótka. Z tego powodu nie ma czasu na eksperymenty. Cel mamy jasno określony: Awans do EuroBasketu. Zrobię wszystko, aby w polskiej reprezentacji grały najlepsze zawodniczki. Na tym się skoncentruję. Nie będę patrzył ile mają lat i w jakich klubach grają. To mnie nie interesuje. Zależy mi tylko na tym, aby w kadrze była dobra atmosfera, żeby dziewczyny chciały grać dla drużyny narodowej. Na pewno w reprezentacji pojawi się ktoś z kadry U20. Nie będzie to jednak duża grupa, bo przecież reprezentacja do lat 20 ma swoje mistrzostwa i swój turniej. Jak będzie wyglądała selekcja przed eliminacjami do mistrzostw Europy? - Za wcześnie, aby mówić o szczegółach. Trzon kadry opinia publiczna pozna podczas lutowego Meczu Gwiazd. Do powołanej na to spotkanie czternastki dojdą najprawdopodobniej dwie zawodniczki spoza Polski. Nie oznacza to jednak, że grupa będzie zamknięta. Tak, jak powiedziałem wcześniej wspólnie z asystentami będziemy monitorować wszystkie rozgrywki. Do tego czasu będzie możliwość dokonywania korekt w składzie. Jak będzie wyglądał plan przygotować? - Zgrupowanie rozpoczynamy 15 maja, a w czerwcu wyjedziemy na turniej do Francji. Jesteśmy w tej korzystnej sytuacji, że podczas pierwszej rundy eliminacji pauzujemy. Dlatego zagramy jeszcze z dwa mecze kontrolne, najprawdopodobniej z reprezentacją Niemiec. Żadnej konsultacji przed zgrupowaniem nie będzie. Nie ma na to czasu. Tak gra cała Europa. Analizę gry prowadzi się poprzez obserwację. Taki monitoring będziemy prowadzić cały czas. Wiceprezes ds. sportowych Zdzisław Kassyk podczas prezentacji pana osoby na konferencji prasowej stwierdził, że "kobiety potrzebują szkoleniowca z charyzmą". Podczas dwóch lat pracy w Lotosie odniósł pan podobne wrażenie? - Nie mnie oceniać jakiego szkoleniowca potrzebują kobiety. Jestem taki, jaki jestem. Nie będę się zmieniał. Praca w każdym zespole, niezależnie czy jest to klub niższej ligi czy też kadra Polski, opiera się na wzajemnym poszanowaniu oraz zaangażowaniu w to co się robi. Na pewno porozmawiam z dziewczynami na temat tego, czego oczekują ode mnie. Ja też przedstawię im swoją wizję. Takie rozmowy prowadzi się wszędzie. Na tym właśnie polega współpraca. Praca z kobietami jest trudniejsza? - Trzeba zaakceptować pewne różnice. Są rzeczy, które można powiedzieć mężczyźnie, a kobiecie już nie. Niezależnie od płci wszystkich należy darzyć szacunkiem, jeśli chce się, aby współpraca przynosiła sukcesy. Seniorskiej koszykówki uczył się pan u boku Andreja Urlepa, a więc szkoleniowca żywiołowo reagującego na wydarzenia na boisku. Pan również potrafi w odpowiednim momencie krzyknąć, cały czas żyje grą zespołu. Kobietom nie będzie to przeszkadzać? - Na pewno nie będę się dostosowywał. Zawsze energicznie reaguję na wydarzenia na boisku i to się nie zmieni. Dziewczyny z Lotosu akceptowały mnie takim, jakim byłem. Pana poprzednicy mówili głośno o potrzebie naturalizacji koszykarki na pozycji rozgrywającej. Jak pan odnosi się do tych pomysłów? - Ja też dostrzegam taką potrzebę. Szukamy możliwości rozwiązania tej sprawy. Jeżeli takowa się pojawi, to postaramy się z niej skorzystać. Nic nie będziemy jednak robić na siłę. Równocześnie jestem zwolennikiem rozwiązania o dwóch Polkach na boisku podczas spotkań Ford Germaz Ekstraklasy. Uważam, że jest to dobre rozwiązanie dla polskiej koszykówki. W kadrze Jacka Winnickiego znajdzie się miejsce dla powracającej po urlopie macierzyńskim Agnieszki Bibrzyckiej? - Jestem po wstępnej, bardzo luźnej rozmowie z zawodniczką. Dajemy sobie kilka miesięcy czasu. Zobaczymy jak Agnieszka będzie funkcjonowała w lidze po urlopie macierzyńskim, jak pogodzi swoje życie rodzinne z życiem sportowym. Bardzo bym chciał, aby grała w reprezentacji.