,

Lista aktualności

Magdalena Idziorek: Początkowo to była zabawa

- Początkowo to była zabawa, wtedy nie myślałam o tym, by grać w przyszłości w koszykówkę. W przypadku treningów nie było to dla mnie nic nowego, bo już wcześniej przez dwa lata trenowałam karate, więc codzienne zajęcia nie były mi obce - mówi o początkach swojej koszykarskiej kariery Magdalena Idziorek, zawodniczka MUKS-u Poznań.

,

Lipiec 2011 roku, brązowy medal mistrzostw Europy U-20, największy sukces w karierze? - To był na pewno jeden z najważniejszych momentów w trakcie mojej przygody z koszykówką, który wspominam bardzo miło i będę go pamiętać do końca życia. Mecz o trzecie miejsce z gospodyniami minimalnie wygrany. - Rzeczywiście to było ciężkie spotkanie, lecz byłyśmy dobrze przygotowane. Wiedziałyśmy że to jest nasz ostatni mecz w takim składzie i musimy dać z siebie wszystko. Od początku byłyśmy bardzo zmotywowane i skoncentrowane, tym bardziej że dawno nie było takiego sukcesu w polskiej kobiecej koszykówce, więc zależało nam na wygranej. Nic nie zdarza się dwa razy na jednym turnieju – porażka z Rosją w półfinale musiała boleć, biorąc pod uwagę fakt, że wygrałyście z nią w fazie grupowej. - Rosja to naprawdę mocny przeciwnik. Sam fakt, iż one były aktualnymi mistrzyniami Europy, więc musiały ten mecz wygrać a my chciałyśmy sprawić niespodziankę, ale nie udało się. Abstrahując od aspektu sportowego, jak wspominasz mistrzostwa w Serbii? - Cały turniej na pewno wspominam miło. W zespole panowała świetna atmosfera, bardzo się ze sobą zżyłyśmy i utrzymujemy kontakt do dziś. Jednak czasu na zwiedzanie miasta nie miałyśmy zbyt dużo. Jak podsumujesz swój występ na tym turnieju? - Pomagałam zespołowi jak mogłam. Mój udział nie kończył się tylko na grze, bo jak wiadomo są też takie momenty, gdzie mimo tego, że siedzimy na ławce rezerwowych bardzo mocno wspieramy nasze koleżanki na parkiecie. Z naszej strony doping i motywacja z ławki na pewno w jakimś stopniu pomagały. Jak ocenisz współpracę z trener Jabłońską w reprezentacji? - Oprócz trener Jabłońskiej drugim trenerem był pan Raczyński. Myślę, że ten sztab szkoleniowy sprawdził się idealnie. Doświadczenie trenera Raczyńskiego z gry z Lotosem w Eurolidze i trener Jabłońskiej z pracy z młodzieżą uzupełniły się bardzo dobrze. Za nasze zdrowie odpowiadał trener Artur Narojczyk, który również wykonał ciężką pracę by każda z nas była zawsze gotowa do meczu czy treningu. Oprócz turnieju w Serbii już wcześniej występowałaś na imprezach o mistrzowskiej randze... - Na pierwszych mistrzostwach Europy byłam kilka lat temu. Na pewno stanowiło to dla mnie motywację do tego by dalej trenować, rozwijać się i brać udział w zgrupowaniach by mieć okazję pojechać na kolejne turnieje. Jest to też duże wyróżnienie jeśli mogę być w składzie na taką imprezę. Jeszcze będę miała okazję załapać się do kadry U-20, jednak to już będzie mój ostatni rok. Znajomości z kadry pozostają na dłuższy okres czasu? - Na pewno tak. Oprócz tego, że spotykamy się na zgrupowaniach to widujemy się także poza parkietem, na przykład na wakacjach. Na tym to polega, by utrzymywać kontakt, rywalizować na boisku a poza nim przyjaźnić się Pamiętasz swoje pierwsze powołanie do reprezentacji? - Nie spodziewałam się tego powołania, tym bardziej że pojechałam na zgrupowanie będąc rok młodsza od pozostałych dziewczyn. To było dla mnie dużym zaskoczeniem i nie wiedziałam czego się spodziewać. Ale mile wspominam to zgrupowanie chociażby z tego względu, że poznałam tam świetną zawodniczkę, z którą przyjaźnie się do dziś. Jakie warunki na zgrupowaniach ma młodzieżowa reprezentacja? - Polski Związek Koszykówki stwarza nam bardzo dobre warunki do trenowania. Wszystko jest profesjonalnie zorganizowane i trzeba to wykorzystywać. Zastanawiasz się nad powołaniem do pierwszej reprezentacji? - Nie, raczej nie wybiegam aż tak daleko w przyszłość, skupiam się na tym co jest w chwili obecnej i jeszcze nie myślałam zbyt poważnie o pierwszej reprezentacji. W Polsce jest problem z przełożeniem sukcesów drużyn młodzieżowych na sukcesy seniorek. Młode koszykarki często nie potrafią przejść na wyższy poziom gry w koszykówkę. Czy z kadry, która była w Serbii zobaczymy kilka zawodniczek w dorosłej reprezentacji? - Bardzo bym chciała, aby dziewczyny, z którymi grałam w reprezentacjach młodzieżowych zasiliły w przyszłości kadrę seniorek. Na pewno cieszyłabym się z ich sukcesu osobistego, jak i z tego, że kiedyś miałam okazję z nimi grać. Jeśli chodzi o brak przełożenia sukcesów młodzieżowych na seniorskie to nie wiem dlaczego tak się dzieje. Chciałabym, aby to się zmieniło. Kiedy i jak zaczęła się twoja przygoda z koszykówką? - To była druga klasa podstawówki. Moja sąsiadka uczestniczyła w klubowych treningach u trener Jabłońskiej. Oprócz tego chodziłam na treningi mojego taty, który też amatorsko gra w koszykówkę. Kiedyś na jednym z treningów zaczepiła mnie pewna trenerka, która poradziła mi by zgłosić się do trener Jabłońskiej, jeśli jestem zainteresowana koszykówką. Poszłam na pierwsze zajęcia i tak już zostałam. W MUKS-ie grasz od początku kariery? - Można tak powiedzieć, chociaż na początku była jeszcze Olimpia Poznań. Jednak tam nie wystąpiłam w żadnym oficjalnym meczu, z tego względu, że byłam za młoda. Dopiero po tym jak trener Jabłońska i prezes Jabłoński oddzielili się od Olimpii i stworzyli MUKS również tutaj przyszłam. Jak wspominasz swoje pierwsze kroki w koszykówce? - Początkowo to była zabawa, wtedy nie myślałam o tym, by grać w przyszłości w koszykówkę. W przypadku treningów nie było to dla mnie nic nowego, bo już wcześniej przez dwa lata trenowałam karate, więc codzienne zajęcia nie były mi obce. Z karate zrezygnowałaś ze względu na koszykówkę? - Tak, musiałam wybrać jedno z dwóch, gdyż nie było możliwości by to połączyć. Koszykówka jako gra zespołowa bardziej mi się podobała i zostałam przy niej. W MUKS-ie osiągałaś sukcesy już w drużynach młodzieżowych... - Rzeczywiście udało mi się wiele osiągnąć z drużynami młodzieżowymi MUKS-u. Zaczęło się od pierwszego złotego medalu w Mistrzostwach Polski Młodziczek. To była motywacja do dalszej ciężkiej pracy, by zdobywać kolejne trofea. Na dzień dzisiejszy mam osiem złotych medali Mistrzostw Polski i jeden srebrny. Łatwiej osiągnąć szczyt niż się na nim utrzymać? - Na pewno po osiągnięciu sukcesu pojawia się już presja z tym aby ten poziom utrzymać. Poza tym każdy zespół chce pokonać mistrza. Jednak umiałyśmy sobie z tym poradzić a presja motywowała nas do trenowania i dobrej gry. Czasem sprzyjało nam szczęście, ale ono przecież pomaga lepszym. Pamiętasz swój debiut w ekstraklasie? - To było chyba w Toruniu, trzy lata temu. Jednak samego momentu wejścia na parkiet już nie pamiętam. Po spadku z ekstraklasy do I ligi pojawił się żal, że trzeba będzie spędzić kolejny rok w rozgrywkach o klasę niżej? - Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Przez spadek do I ligi miałyśmy okazję spędzić więcej minut na parkiecie, a najważniejsze jest by grać a nie tylko trenować. Mogłyśmy się ogrywać na boiskach I ligi. Ja jestem zadowolona, że miałam okazję wtedy występować. Wcześniej grałyśmy głównie w juniorkach, dostałyśmy szansę gry w ekstraklasie i to był chyba za duży skok. Między poziomem gry w juniorkach a ekstraklasie jest przepaść. To przejście pomiędzy tymi etapami powinno odbywać się stopniowo. W tym sezonie przyszedł czas, by spróbować swoich sił w ekstraklasie. Przed sezonem przez długi okres MUKS walczył o licencję na grę w ekstraklasie. Miałaś wtedy obawy o to, że cała praca wykonana w I lidze może się zmarnować? - Takie obawy na pewno były, ale gdybyśmy znowu musiały występować w I lidze, to musiałabym się z tym pogodzić lub zmienić klub. Obserwowałam stale informacje na temat licencji, jednak w MUKS-ie każdy wierzył że dostaniemy pozwolenie na grę w ekstraklasie i ostatecznie tak się stało. Studiujesz ochronę środowiska na UAM-ie, skąd akurat taki wybór? - W zasadzie to miałam w planach inny kierunek. Po maturze zastanawiałam się nawet nad zrobieniem sobie roku przerwy od nauki i podejściem kolejny raz do zdawania egzaminu dojrzałości. Jednak stwierdziłam, że jeśli teraz odpuszczę to później ciężko będzie się zmotywować do nauki, więc na razie wybrałam studia związane z biologią. Poprzeczkę postawiłam sobie wysoko, bo chciałabym dostać się na inny uniwersytet. Czy łączenie gry w koszykówkę i nauki stanowi problemu? - Pierwsza sesja dopiero przede mną, więc na razie nie mam z tym kłopotów. Poza tym dostałam indywidualny tryb organizacji studiów, co również mi pomaga. Jednak większość zajęć jest obowiązkowych, stąd też wykładowcy raczej nie biorą pod uwagę tego, że dzięki decyzji dziekana jestem trochę uprzywilejowana. W przyszłości zobaczymy jak wypadnie pierwsza sesja, czy uda się wszystko zaliczyć. Gdybym musiała wybierać między studiowaniem a koszykówką, to na pewno byłoby ciężko podjąć decyzję, jednak na razie nie ma takiej potrzeby Znajomi z roku wiedzą, że grasz w MUKS-ie? - Nikomu nie mówiłam, że gram w koszykówkę, więc byłam zaskoczona, gdy po meczu z Lotosem kolega z grupy spytał się mnie czemu dostałyśmy takie "baty" od gdynianek. Powoli już ta informacja się rozniosła. Czy przed meczem masz swój sposób przygotowania się do spotkania? - Przede wszystkim skupiam się na tym, co przekazują nam trenerzy na treningach i przed meczem staram się to sobie przypomnieć. Poza tym równie ważna jest odpowiednia rozgrzewka, ale nie mam żadnych rytuałów, które odprawiałabym przed każdym spotkaniem. Czy był mecz który zapamiętasz do końca życia? - Z niedalekiej przeszłości, to finałowe spotkanie mistrzostw Polski juniorek w Kórniku, wygrane po dogrywce z Polkowicami 3 punktami. Czy masz inne zainteresowania oprócz koszykówki? - Ogólnie, to na pewno sport. Z przyjemnością oglądam i chodzę na mecze piłki nożnej, zarówno na Lecha jak i Wartę. Jaki jest twój ulubiony zespół? - W koszykówce to na pewno Miami Heat a w przypadku piłki nożnej jestem fanką Realu Madryt. Lokaut w NBA, kolejne spotkania są odwoływane. - Niestety, co prawda zbyt dużo meczów nie mam okazji oglądać ze względu na różnicę czasową, a nie chcę "zarywać" nocy. Miałaś okazję być na meczu reprezentacji Polski jako kibic? - Na meczu polskiej reprezentacji kobiet i mężczyzn jeszcze nie, lecz byłyśmy w tym roku na mistrzostwach Europy seniorek organizowanych w Polsce na meczu finałowym i o trzecie miejsce.