,

Lista aktualności

Bjelica: Serce do walki ważniejsze niż technika

- Podczas turnieju w Trutnovie pokazałyśmy charakter. A w sporcie serce go gry jest ważniejsze niż doskonała technika czy niezwykła szybkość - o pierwszym triumfie w tym sezonie oraz o zbliżających się zawodach w Łodzi rozmawiamy z Milką Bjelicą, zawodniczką Wisły Can-Pack Kraków, która w Czechach została MVP turnieju.

,

Początek sezonu, brak pełnego składu, a Wy i tak wygrywacie turniej w Trutnovie. Jesteście zaskoczone, że tak szybko sięgnęłyście po pierwsze trofeum? - Myślę, że to zła strategia. Powinnyśmy wrócić do Czech i rozegrać te zawody jeszcze raz, bo nie potrzebujemy aż tylu zwycięstw... (śmiech). Poważnie mówiąc - raz przegrałyśmy, a poza tym miałyśmy "wzloty i upadki", ale wygrałyśmy turniej. Wygląda więc na to, że albo inne zespoły były słabe, albo... po prostu jesteśmy dobrą drużyną (śmiech). Przekonamy się w trakcie sezonu. Czy to znaczy, że Wasza forma jest wysoka i jesteście już gotowe do rozpoczęcia rozgrywek? - Na pewno nasza dyspozycja może być jeszcze lepsza. W tej chwili zdarzają nam się straty czy nieporozumienia, ale to normalne na początku sezonu - zwłaszcza że grałyśmy bez trzech podstawowych zawodniczek. To dla nas bardzo ważne, że nawet jeszcze bez wielu wspólnych treningów potrafimy wygrywać. Kluczowe jest to, by mieć mentalność zwycięzcy. Sukces jest tym większy, że w finale pokonałyście CCC Polkowice - zespół, który będzie zapewne jednym z najgroźniejszych rywali, pragnących odebrać Wam mistrzostwo Polski... - Dla nas najważniejszy jest sam sukces. Cokolwiek robimy, musimy wygrywać, bo sport to rywalizacja i tylko taki sposób myślenia jest właściwy. Oczywiście, czasem trzeba też przegrać. Może nawet dobrze, że jedno spotkanie przegrałyśmy, gdyż dzięki temu wiemy nad czym musimy pracować i co trzeba poprawić. Mecz z Polkowicami raczej nie powinien być wyznacznikiem na przyszłość. Zawodniczki CCC były zmęczone, ich grupa była trudniejsza od naszej. Szanujemy Polkowice i podejrzewam, że nie będzie tak łatwo wygrać z nimi w trakcie sezonu. Jednak my musimy zwyciężać i wyciągać wnioski na przyszłość. Wisła to nie tylko mocna drużyna, ale również wielkie indywidualności. W Czechach zostałaś wybrana MVP (najbardziej wartościowym graczem) turnieju! - Sukces odniósł cały zespół, Anke (De Mondt - zwyciężczyni konkursu rzutów z połowy boiska - przyp. D.J.), Kasia (Krężel - zajęła drugie miejsce w konkursie rzutów za trzy punkty) i ja. Takie nagrody są ważne, bo świadczą o tym, że pokazałyśmy charakter. Widać, że mamy w składzie wiele zawodniczek, które są silnymi osobowościami. W sporcie wola walki i wspomniana "mentalność zwycięzcy" są dużo bardziej istotne niż doskonała technika, niezwykła szybkość czy inne typowo koszykarskie atuty. Po wygranej w Czechach "apetyty rosną". Na łódzkie zawody "Zawsze z Mistrzem" jedziecie po kolejne zwycięstwo? - Zawsze mamy takie nastawienie! Ten turniej z pewnością przyda nam się do tego, by popracować nad wieloma elementami, ale głównym celem w każdej dyscyplinie sportu jest osiąganie sukcesów. Pochodzę z Serbii - my zawsze "bijemy się" o zwycięstwo. A Wisła jest przecież mistrzem Polski! I mistrzem... turnieju "Zawsze z Mistrzem". Bronienie tytułu mistrzowskiego jest jeszcze trudniejsze niż jego zdobywanie. Czeka nas więc bardzo ciężka praca - cięższa niż w zeszłym roku... (śmiech)