19.07.2011 17:09, Rozmawiał: Damian Juszczyk
Joanna Czarnecka: Z sentymentem do Krakowa...
- Występy w tak utytułowanym klubie to zaszczyt. Zawsze miałam sentyment do Krakowa. Wiem, czym jest gra dla Wisły i cieszę się, że znowu będę miała szansę tego doświadczyć - mówi nowa zawodniczka Wisły Can-Pack Kraków, Joanna Czarnecka. Wiślaczka wyrusza na poszukiwania formy i... słońca!
19.07.2011 17:09, Rozmawiał: Damian Juszczyk
Udało się już ochłonąć po podpisaniu kontraktu z Wisłą Can-Pack Kraków? Powoli zaczynasz czuć się wiślaczką?
- Tak, już ochłonęłam i dotarło do mnie, że w przyszłym sezonie będę grała w Krakowie. Powoli zaczynam się przygotowywać - z myślą o tym, że od sierpnia będę już z drużyną. Wiem, że muszę się mobilizować, żebym mogła przyjechać w pełni gotowa do treningów.
Nie jest to jednak całkiem nowy rozdział w Twojej koszykarskiej karierze, bowiem grałaś w Krakowie w latach 2001-2005. "Biała Gwiazda" pozostała w sercu?
- Zawsze miałam sentyment do Krakowa i za każdym razem jestem tu mile witana przez prezesów i działaczy. Przyjazd do Krakowa to przyjemność, dlatego chętnie wracam po sześciu latach i mam nadzieję, że będę zadowolona z tego sezonu.
Jak "dzisiejsza" Wisła różni się od tej, w której występowałaś przed laty?
- Bardzo się różni. Kiedy odchodziłam, były to pierwsze sezony Wisły Can-Pack zaczynającej odnosić sukcesy. To był początek "dzisiejszej" wielkiej Wisły. Był zupełnie inny zespół, inne zawodniczki i trenerzy. Odmienne były też cele i aspiracje. Grałyśmy razem z Eweliną Kobryn, ale odeszła, by występować w Gdyni i tak się "mijałyśmy".
Dlaczego wybrałaś właśnie Kraków? Podobno innych propozycji nie brakowało...
- Miałam inne oferty, ale myślę, że gra w Krakowie i występy w tak utytułowanym klubie to zaszczyt dla zawodnika. Wiem, co to znaczy grać w Wiśle i chętnie znowu tego doświadczę. Dodatkowym aspektem moich przenosin do Krakowa jest fakt, że kilka lat temu tu studiowałam i nie udało mi się doprowadzić nauki do końca. Teraz przy okazji spróbuję ponownie podjąć to wyzwanie - mam więc podwójną motywację. Będę studiowała inżynierię środowiska na Wydziale Górnictwa i Geoinżynierii Akademii Górniczo-Hutniczej, więc nie jest to tradycyjnie Akademia Wychowania Fizycznego, tak popularna wśród sportowców.
W ostatnich latach byłaś jedną z liderek Super-Pol Tęczy Leszno. Jak wspominasz starcia z Wisłą?
- Gdy gra się z zespołami, w których się kiedyś występowało, jest dodatkowa motywacja. Chce się wtedy coś udowodnić i pokazać, że jest się dobrym graczem. Na pewno szczególnie zapamiętałam przedostatni mecz w Krakowie, w którym o mały włos nie doprowadziłyśmy do dogrywki. Ja miałam wkład w postaci kilku rzutów z dystansu, które "wpadły" w końcówce. Zrobiło się ciekawe i wyrównane spotkanie...
Z jakimi nadziejami przychodzisz do Wisły?
- Mam świadomość, że są tu wartościowe zawodniczki, grające na mojej pozycji i że może być trudno mi się przebić. Pewnie nie będę spędzała na parkiecie tylu minut, co w poprzednich sezonach, ale będę walczyła o to, by grać jak najwięcej. Mam nadzieję, że znajdę uznanie w oczach hiszpańskich trenerów. A wszystko zweryfikują boisko i treningi.
Za nami losowanie grup Euroligi. Wyniki przyjęłaś z ulgą? A może z niepokojem?
- Wydaje mi się, że mamy "najlepszą" grupę ze wszystkich trzech, więc chyba pozostaje tylko się cieszyć. Mamy szanse wygrać z każdym zespołem. Oczywiście, wszystko będzie zależało też od dyspozycji dnia - naszej i naszych przeciwniczek. Będziemy walczyć o to, by zająć jak najwyższą lokatę w grupie i by później nie spotkać się z czołowymi drużynami z pozostałych grup.
W ostatnich miesiącach byłaś w szerokiej kadrze reprezentacji Polski. W ostatniej chwili trenerzy musieli podjąć trudne decyzje i zawęzić skład - nie udało się Tobie zagrać na mistrzostwach Europy. Jesteś rozczarowana? A może już myślisz o powrocie do kadry, by przy najbliższej okazji potwierdzić swoją wartość?
- Jeśli chodzi o kadrę, początkowo zaskoczeniem było dla mnie to, że w ogóle zostałam powołana. Było dużo kontuzji dziewczyn na mojej pozycji i trener szukał optymalnego składu. Gra dla reprezentacji Polski to wyróżnienie i zaszczyt. Kiedy człowiek już się przygotowuje i dowiaduje się o tym, że "odpada" przed samymi mistrzostwami to wiadomo, że jest to przykre. Później okazało się, że w jeszcze gorszej sytuacji zostały postawione Kasia Krężel i Emilia Tłumak... Trener miał swoje typy, postawił na inne dziewczyny i szanuję jego decyzję. Nie znalazłam uznania w jego oczach - tak bywa w sporcie.
Podobno obecność mamy na trybunach zawsze przynosi Ci szczęście? Będzie mile widziana w hali przy ulicy Reymonta...
- Na pewno wizyty mamy są "szczęśliwe", choć ostatnimi czasy nie przyjeżdża często na mecze, bo jednak dochodzi kwestia odległości z Wrocławia - podróży z miasta do miasta czy urlopu od pracy. Jednak mama pojawia się, kiedy tylko może. W Krakowie - gdy grałam tu kilka lat temu - była parę razy i zawsze była dla mnie pozytywnym natchnieniem.
Jakie są Twoje plany na najbliższe tygodnie? Wakacyjny odpoczynek? A może już ciężka praca przed kolejnym sezonem?
- Ogólnie cały czas trenuję, chodzę na siłownię. W środę lecę na tygodniowe wakacje do Tunezji. To taki ostatni okres, kiedy mogę wypocząć i "złapać słońce", bo po powrocie będę myśleć już tylko o wejściu w odpowiedni rytm i o tym, by jak najlepiej przygotować się do sezonu.