01.05.2010 18:13
Izraelska przygoda Okeishy Howard
To był bardzo wyjątkowy sezon dla Okeishy Howard, znanej fanom basketu z występów w barwach ekip ze stolicy Wielkopolski. Początkowo MUKS-u Poznań, a później INEI AZS. Sympatyczna Amerykanka ostanie miesiące spędziła w egzotycznym i odległym Izraelu.
01.05.2010 18:13
To prawdziwy koszykarski obieżyświat. Ma ogromne poczucie humoru, uwielbia śpiewać. Jak podkreślają solidarnie zawodniczki z klubów, w których występowała, to zawsze był dobry duszek całego zespołu. Nie inaczej było również w tym sezonie w Izraelu.
- Grałam w mieście o trudnej nazwie Natanya. To jest bardzo piękne miasto, z równie piękną oraz cudowną aurą. Prawie zawsze świeciło tam piękne słońce, co mi bardzo, ale to bardzo odpowiadało (śmiech). Ludzie też byli tam bardzo sympatyczni, pogodnie do siebie nastawieni. Zaczepiali nas nawet czasem na ulicach i życzyli powodzenia, zwycięstwa - opowiada nam popularna "Oki".
Wybrałam egzotycznie, ale i... fantastycznie!
- Występy w Elizur Maccabi Natanya, moim poprzednim klubie, załatwił mi oczywiście mój agent. Po dobrym sezonie w Polsce, gdzie mnie na poważnie zauważono, to miałam nawet sporo ciekawych ofert, ale ostatecznie zdecydowałam się właśnie na tą, trochę egzotyczną, ale też teraz mogę powiedzieć, że i fantastyczną z Izraela - mówi Okeisha.
Po chwili ciszy i zastanowienia dodaje jeszcze: - Moja drużyna, w której grałam, czyli Elizur Maccabi Natanya, po zasadniczej części sezonu plasowała się na wysokim piątym miejscu. A ostatecznie ligowy sezon zakończyłyśmy pozycję wyżej, czyli tuż za podium. Tuż poza strefą medalową byłyśmy też w rozgrywkach o Puchar Izraela. Ogólnie mimo wszystko był to dla mnie, dla moich koleżanek bardzo udany, ciekawy sezon.
- Moja ostatnia drużyna była bardzo ambitna, waleczna. Zawsze wychodziłyśmy, by walczyć do końca o zwycięstwo. Naszym największym mankamentem w trakcie sezonu był z pewnością fakt, że sztab szkoleniowy grał w zasadzie tylko siedmioma dziewczynami. Rzadko też, niestety, trenowałyśmy w pełnym składzie osobowym. Mimo tych przeciwności atmosfera w drużynie była bardzo dobra, bardzo zabawna. Zarówno na parkiecie, jak i poza boiskiem - ocenia z perspektywy czasu nasza rozmówczyni.
Codziennie "małe WNBA"
Sympatyczna, pełna energii koszykarka podczas swojej gry w mieście ze wschodniego brzegu Morza Śródziemnego, spotkała wiele wspaniałych oraz uznanych koszykarek z zawodowej ligi WNBA, bardzo często dobrze znanych i goszczących wcześniej na parkietach Ford Germaz Ekstraklasy.
- Moją najlepszą przyjaciółką w drużynie była Monique Coker, która jak mówiłeś grała też kiedyś w Polkowicach. Jeśli chodzi o inne nazwiska, to miałam okazję grać m.in. przeciwko: Dominque Canty, Rashandzie McCants, Kristi Toliver, Shannon Bobbitt, Erice White, Tiffany Jackson, Tamece Johnson, Courtney Paris, Natashy Lacy, Planette Pierson, a tych nazwisk myślę, że nie trzeba nikomu specjalnie przedstawiać. Także znanych nazwisk było tam całkiem sporo. Zaryzykuję, powiem, że chyba nawet więcej niż w polskiej lidze. W każdym niemal spotkaniu było można obserwować takie "małe WNBA", a same pojedynki były zazwyczaj bardzo zacięte, wyrównane. Losy zwycięstwa praktycznie rozstrzygały się w końcowych sekundach, albo tuż przed końcową syreną - opowiada nam "Oki". - Ogólnie liga jest tam bardzo ciekawa, konkurencyjna, a co za tym też idzie zacięta, atrakcyjna finansowo. Jest wiele fajnych kompleksów sportowych, z pięknymi halami sportowymi na czele. Są też ciekawie zorganizowani kibice, którzy dość licznie zaglądają na mecze. Widać w całym kraju, mieście, gdzie miałam okazję grać, że koszykówka tam jest dobrze promowana, że są bardzo duże środki finansowe na kobiecą koszykówkę wydawane. Liga tam cały czas się rozwija, idzie do przodu - dodaje.
Safari i spacer śladami Jezusa
Choć ligowy sezon był dość długi i kosztował zawodniczkę wiele sił to ta mimo wszystko znalazła trochę czasu, by pozwiedzać oraz poznać trochę lepiej miasto. W myśl zasady, że nie samą koszykówką człowiek żyje. Po raz pierwszy w swoim życiu miała również sposobność uczestniczenia w... prawdziwym Safari.
- Wolny czas spędzałam śpiąc, ogólnie wypoczywając, bądź spacerując w tych samych miejscach, co kiedyś Jezus. To jest wspaniałe uczucie, naprawdę niezapomniane wrażenia. Muszę się też pochwalić, że miałam możliwość uczestniczenia w prawdziwym Safari, które do dziś bardzo sympatycznie wspominam. W wolnych chwilach lubiłam bardzo wybrać się na spacer nad morze. Jak było więcej czasu to wspólnie z koleżankami, a także znajomymi robiłyśmy sobie wypady do restauracji albo na imprezę. Zazwyczaj do Tel Aviv-u - wspomina z uśmiechem, ale także dużą radością w głosie Howard.
Polska, może Izrael? Zobaczymy!
Obecnie filigranowa "jedynka" przebywa już w USA, gdzie wypoczywa po trudach ciężkiego sezonu. Jak podkreśla na razie nie myśli o swojej dalszej przyszłości. Nie wyklucza jednak, że za jakiś czas powróci na parkiety PLKK.
- Gdzie będę grała w kolejnym sezonie? Na tą chwilę nie mam pojęcia! Czas pokaże jak to wszystko się rozstrzygnie. Możliwe, że będzie mi dane wrócić do Izraela... W grę, jeśli będą chętni, wchodzi też Polska, gdzie miałam jedną z najlepszych trenerek, ale też wspaniałych przyjaciółek, czyli Kasię Dydek. Zobaczmy. W życiu nigdy nie można powiedzieć nigdy - podsumowuje rozmowę z naszym serwisem "Oki".
Autor: Łukasz Klin, Współpraca: Bartosz Zieliński