,

Lista aktualności

Lori Crisman: Najtwardsza liga

- Polska jest zdecydowanie najtwardszą ligą, w której dotychczas współzawodniczyłam. Każda gra to walka o zwycięstwo, a ja bardzo lubię wyzwania - mówi Lori Crisman, zawodniczka Artego Bydgoszcz.

,

Byłaś kiedykolwiek w Polsce? - Nie, nigdy wcześniej nie byłam. To mój pierwszy raz, ale bardzo mi się tutaj podoba. Jesteś tutaj już cztery miesiące, co najbardziej się tobie podoba i co jest sporym zaskoczeniem? - Najbardziej w Polsce podoba mi się piękna architektura, stare kościoły, polskie jedzenie (pierogi, kiełbasa) i świąteczne ciasteczka. Ludzie w Polsce są dla mnie bardzo uprzejmi i sprawili, że czuję się jak członek ich rodziny. Doceniam również fanów, którzy przychodzą na nasze meczę, aby nas dopingować. To co mnie zaskoczyło w Polsce, to bardzo długie podróże autokarem na mecze, ale zaczynam się do nich przyzwyczajać, bo w trakcie oglądamy dużo dobrych filmów. Swoją przygodę z koszykówką zaczynałaś w USA, potem grałaś w Niemczech i Szwajcarii. Gdzie poziom ligi jest wyższy, jakie są różnice? - Polska jest zdecydowanie najtwardszą ligą, w której dotychczas współzawodniczyłam. Każda gra to walka o zwycięstwo, a ja bardzo lubię wyzwania. W ligach w Niemczech i Szwajcarii w zespole mogły grać maksymalnie dwie amerykańskie zawodniczki, więc było trochę inaczej niż w Polsce. Jest to twój pierwszy sezon w polskiej lidze, a Artego jest beniaminkiem tych rozgrywek. Co skłoniło cię do gry właśnie tutaj? - To była dla mnie wspaniała okazja, żeby grać w najwyższej lidze i pomóc beniaminkowi wygrywać mecze. Kocham ciężko pracować i nie boję się wyzwań, więc byłam bardzo podekscytowana możliwością gry w Artego. Chciałabym, abyśmy z zespołem zaczęły wygrywać poważne mecze i zaskakiwać najlepsze zespoły naszym talentem. Na której pozycji czujesz się najlepiej, trener widzi ciebie na "trójce", a ty? - Na uczelni grałam na 3, 4 i 5. Moja pozycja zmienia się często ponieważ potrafię rzucać z dystansu, ale także potrafię grać przy koszu i walczyć z centrami. Tak naprawdę wszystko zależy od tego, przeciwko komu gram i rodzaju obrony przyjętej przez przeciwniczki w danym meczu. To już twój piąty sezon w Europie. Tęsknisz za rodziną, domem? - Tak, bardzo tęsknie za swoją rodziną, ale to mój piąty rok w Europie, więc zaczynam się do tego przyzwyczajać. W ciągu tygodnia kontaktuję się z rodziną za pomocą telefonu, maili. Dzwonię do nich także po każdym meczu. Wybieram się do domu 20. grudnia na kilka tygodni, żeby spędzić święta z rodziną i przyjaciółmi. Do Polski wrócę w styczniu, już wypoczęta i gotowa na drugą część sezonu. Prawdopodobnie po świątecznej przerwie część mojej rodziny odwiedzi mnie w Polsce i już czuję się podekscytowana, bo zamierzam zabrać ich na zwiedzanie i pokazać im ciekawe miejsca. Jakie są twoje cele sportowe? Może gra w najlepszej lidze świata, WNBA? - Obecnie chciałabym skupić się na wygrywaniu meczów dla Artego i pomóc zespołowi w utrzymaniu się w ekstraklasie, mając nadzieję, że Bóg da mi i moim koleżankom z zespołu zdrowie przez cały sezon, a także grać jak najlepiej każdym meczu. Oczywiście, mam dużą nadzieję na grę w WNBA, to było moje marzenie od kiedy byłam małą dziewczynką.