03.05.2009 22:49, Rozmawiał: Kuba Patykowski
Justyna Jeziorna: To jest fajny, młody zespół
- Cieszę się, że kolejny raz znalazłam się w kadrze, ale przez te sześć lat również miałam propozycje gry od selekcjonerów. Na świecie pojawiła się jednak moja córeczka i nie chciałam zostawiać jej w domu, bo zgrupowania kadry to czasem i dwa miesiące podróżowania poza domem - mówi Justyna Jeziorna, koszykarka CCC Polkowice.
03.05.2009 22:49, Rozmawiał: Kuba Patykowski
Aż 6 lat czekałaś na kolejne powołanie do kadry Polski, więc można powiedzieć, że "w końcu" się doczekałaś.
- Cieszę się, że kolejny raz znalazłam się w kadrze, ale przez te sześć lat również miałam propozycje gry od selekcjonerów. Na świecie pojawiła się jednak moja córeczka i nie chciałam zostawiać jej w domu, bo zgrupowania kadry to czasem i dwa miesiące podróżowania poza domem. Z drugiej strony sama nie czułam się gotowa do gry na poziomie reprezentacyjnym.
Ostatnim razem również przygotowywałyście się do ME, ale ty ostatecznie na turniej finałowy do Grecji nie pojechałaś. Czego zabrakło dwudziestodwuletniej wówczas Justynie Kłosińskiej?
- Trudno powiedzieć czego wówczas zabrakło. Widocznie trener (w 2003r. był to Tomasz Herkt – dop. red.) miał inną wizję zespołu i zdecydował tak, a nie inaczej, i na moje miejsce wyznaczył kogoś innego. Taki jest sport, ale teraz mam nadzieję, że pokażę się z dobrej strony i będę mogła reprezentować Polskę na mistrzostwach.
Czym zamierzasz przekonać do siebie trenera Koziorowicza, by tym razem nie pojechać przedwcześnie do domu?
- Trener doskonale zna mnie, wszystkie moje atuty i słabe strony. Podczas całego sezonu miał okazję przyglądać się mojej grze i uznał, że pasuję do jego wizji reprezentacji Polski. Decydująca okazać może się dyspozycja w jakiej będę oraz to, jak zaprezentuję się w sparingach i turniejach.
Sprzed 6 lat w kadrze zostały tylko Kobryn i Bibrzycka, można więc powiedzieć, że to dla ciebie całkiem nowa drużyna. Agata Gajda i Daria Mieloszyńska, z którymi grałaś w CCC Polkowice, ułatwiły Ci "wejście", czy nie było takiej potrzeby?
- Naprawdę nie było takiej potrzeby. To jest fajny, młody zespół i nie było żadnych problemów z aklimatyzacją. Wszystkie trzymamy się razem i nie ma żadnych małych grupek, na które dzieliłybyśmy się w czasie wolnym. Wiemy po co tu przyjechałyśmy i chcemy jak najlepiej zaprezentować się na Łotwie.
Od wczoraj przebywacie już razem w Cetniewie, ale do ME na Łotwie jeszcze ponad miesiąc. To wystarczający czas, aby perfekcyjnie przygotować się do tej imprezy?
- Czasu wiele nie zostało, ale mamy przed sobą cykl sparingów, turniejów i będziemy się starały jak najlepiej przygotować się do występu w Mistrzostwach Europy. Na razie każda z nas regeneruje siły po sezonie, korzystamy z pięknej pogody i uroków Cetniewa, ale od początku tygodnia bierzemy się ostro do pracy, aby jak najlepiej przygotować się do tego turnieju.
Waszymi rywalkami na Łotwie będą Greczynki, Węgierki i gospodynie – na co stać was w starciach z tymi drużynami?
- Na pewno będziemy walczyły o jak najlepszy rezultat. Wiadomo, że absolutnym celem minimum będzie wyjście z grupy, ale na tym na pewno nie poprzestaniemy. Trudno na dzień dzisiejszy ocenić naszą dyspozycję i siłę rywalek. Mamy miesiąc czasu na zgranie się, dojście do formy i na pewno pomocne będą najbliższe sparingi. Po nich będziemy miały już pewien obraz naszych możliwości.
Z jakim numerem na koszulce przyjdzie Ci reprezentować Polskę? Bo "twoja" siódemka od paru lat w kadrze zarezerwowana była dla Agaty Gajdy?
- Jeszcze nie ustalaliśmy takich rzeczy, ale rzeczywiście – "siódemka" w kadrze należy do Agatki, ale nie ma większego znaczenia z jakim numerze na koszulce z orzełkiem przyjdzie mi grać. Ważne, by zaprezentować się w niej jak najlepiej.
Czego życzyć Ci na starcie przygotowań do finałów Mistrzostw Europy?
- Przede wszystkim zdrowia, bo gdy ono dopisze to reszta jakoś się ułoży.