08.05.2007 16:33, Rozmawiał: Dariusz Jaroń
Ludwik Miętta-Mikołajewicz: Wiedzieliśmy, co robimy
Zakończony w ubiegłą sobotę finał Ford Germaz Ekstraklasy, niczym najlepszy dreszczowiec, trzymał w napięciu do ostatnich minut. Cztery sekundy dzieliły gdynianki od mistrzowskiej korony, jednak to Wisła sięgnęła po złoto. - Taka jest właśnie koszykówka. Piękna i nieprzewidywalna - nie krył radości po ostatnim spotkaniu serii prezes "Białej Gwiazdy" Ludwik Miętta-Mikołajewicz.
08.05.2007 16:33, Rozmawiał: Dariusz Jaroń
Chyba trudno było sobie wyobrazić bardziej dramatyczny scenariusz finałów?
- Podobnie jak w roku ubiegłym potrzebowaliśmy aż siedmiu spotkań, żeby rozstrzygnąć o tytule. Uważam, że to bardzo dobrze, zarówno dla koszykówki, jak i widzów. Atmosfera panująca dziś w hali pokazuje [rozmowę przeprowadzono tuż po sobotnim meczu - dop. red.] jak duże jest zapotrzebowanie na sukces.
Zgodzi się Pan, że rzut Dominique Canty w piątym spotkaniu całkowicie odmienił losy rywalizacji?
- Tak, trzeba powiedzieć, że przez cztery sekundy Lotos był mistrzem Polski. Ale taka jest właśnie koszykówka. Piękna i nieprzewidywalna. Ten rzut faktycznie był fantastyczny.
Jakie zmiany personalne czekają Wisłę?
- Od początku tygodnia bierzemy się za organizację drużyny na przyszły sezon. Chciałbym wszystkich uspokoić, bo w "Przeglądzie Sportowym" ukazała się plotka, że Anna DeForge wybiera się do Lotosu. Od pewnego czasu Anna DeForge ma z nami podpisany kontrakt na kolejne dwa lata, podobnie jak Jelena Skerović.
Do zmian dojdzie w sztabie szkoleniowym?
- Trener oświadczył, że odchodzi. Chwała mu za zdobycie dwóch tytułów mistrzowskich.
Kto zastąpi Elmedina Omanicia?
- Proszę mi pozwolić na chwilkę zastanowienia.
Po meczu dziękował Pan fanom "Białej Gwiazdy"...
- Kibice to nasza trzecia siła. Pierwsza to zawodniczki, druga to sztab szkoleniowy, a trzecia to właśnie kibice. Byli wspaniali.
Nie byłoby prawdopodobnie tytułu bez Chamique Holdsclaw. Zakontraktowana w styczniu Amerykanka okazała się strzałem w dziesiątkę.
- Wiedzieliśmy, co robimy. Była fantastyczna, dźwigała razem z Anną DeForge i Dominique Canty ciężar gry na sobie. W ostatnich meczach doskonale wypadła też Dorota Gburczyk, która wcześniej była zawodniczką głębokich rezerw, a w obronie wniosła ostatnio bardzo wiele.