,

Lista aktualności

Adam Prabucki: U kobiet przychodzą takie mecze

- Otwarcie trzeba przyznać, że zespół z Torunia był zdecydowanie lepszy niemal w każdym elemencie. Mieliśmy problem z powrotem do obrony. Brakowało celnych rzutów nawet z najczystszych pozycji, przez co skuteczność była słaba - tłumaczy przyczyny porażki Matizolu Lidera, trener Adam Prabucki.

,

Przed meczem z Energą mówił trener, że po serii kilku zwycięstw z rzędu zawsze może przyjść moment rozprężenia, który będzie kosztował porażkę. Czy rzeczywiście były podstawy do tego, aby trzeba było obawiać się meczu z toruńskim zespołem?

- Niestety były podstawy. Trzy razy w tygodniu poprzedzającym mecz zwracałem dziewczynom uwagę na koncentrację. Podkreślałem przy tym, że zawsze przychodzi rozprężenie. Otwarcie trzeba jednak przyznać, że zespół z Torunia był zdecydowanie lepszy niemal w każdym elemencie. Mieliśmy problem z powrotem do obrony. Brakowało celnych rzutów nawet z najczystszych pozycji, przez co skuteczność była słaba. Do tego pojawiło się sporo strat. Być może wynikało to ze słabszej koncentracji, na gorąco nie chcę tego oceniać. Szczególnie u kobiet przychodzą takie mecze, w których nie wychodzi praktycznie nic. W takich momentach niezależnie od składu, przebywającego na parkiecie, nie widać przełomu. Tak było w naszym zespole podczas meczu z Energą.

Trener Elmedin Omanić mało rotował składem swojego zespołu. Do tego już na początku trzeciej kwarty czwarte przewinienie popełniła Martyna Koc. Torunianki bardzo starały się jej pomagać w obronie, a pana podopieczne jakoś nie potrafiły tego wykorzystać.

- Namawiałem do tego dziewczyny kilka razy, ale niestety nie byliśmy w stanie tego zrobić na boisku. Koc w ataku nie bała się brać odpowiedzialności za grę swojej drużyny, przez co uzbierała sporo punktów. Mamy taki zespół, jaki mamy. Musimy dużo walczyć, wszędzie gdzie się da zbierać punkty i starać się poprawić miejsce w tabeli. Oczywiście na takie, na które będzie nas stać.

Z Energą zagracie jeszcze mecz rewanżowy w drugiej rundzie. Pocieszeniem dla pana powinna być więc końcówka spotkania, w której część strat udało się odrobić.

- Udało nam się odrobić straty, ale nieznacznie pomogły nam w tym rywalki, które osłabły fizycznie. Duża w tym zasługa pressingu. Niestety cały mecz przegraliśmy, dlatego nie mogę być z niego zadowolony. Muszę na spokojnie przeanalizować to spotkanie, porozmawiać z dziewczynami i wyciągnąć wnioski przed rundą rewanżową.