Pierwsze minuty pojedynku sugerowały, że gospodynie będą kontrolować pojedynek. Dobra gra pod koszem Katariny Vucković i kilka celnych rzutów Taylor Emery spowodowały, że Widzew prowadził do stanu 16:13. Wtedy to inicjatywę przejęły przyjezdne, a ciężar zdobywania punktów wzięła na siebie Nina Dedić. Spotkanie o sporym ciężarze gatunkowym dla obu ekip, nie stało w tym fragmencie na wysokim poziomie, a mecz toczył się w wolnym tempie. Energa walczy o utrzymanie ligowego bytu, natomiast widzewianki wciąż marzą o awansie do fazy play-off. Niestety, nie było tego widać również w drugiej kwarcie. Waleczna Klaudia Gertchen odzyskała kilka ważnych piłek, a dobrą zmianę dała Jazmine Davis, ale to było wciąż za mało na Energę, w której szeregach nieźle spisywała się Naomi Davenport czy Latoya Williams.
Na drugą połowę Widzew wyszedł odmieniony. Sygnał do odrabiania strat dała Julia Drop, która wzięła na siebie ciężar gry w ataku i po kilku skutecznych akcjach przy kolejnej zmianie schodziła na ławkę żegnana brawami. Po rzutach wolnych Katariny Vucković gospodynie po dłuższym czasie wyszły na prowadzenie 51:50, a kolejna trójka Moniki Jasnowskiej była informacją dla rywali, że Widzew wraca do gry. Na sześć minut przed końcem łodzianki jeszcze nie miały pewnego zwycięstwa, ale ważną serię pięciu punktów miała Ewelina Gala. Kolejne minuty to bardzo dobra gra Jazmine Davis, która odblokowała się po zdobyciu trójki. Przewaga wzrosła do +11 punktów, a biorąc pod uwagę stratę CosinusMed Widzewa w drugiej kwarcie (-9), gospodynie odrobiły aż 20 punktów. Łodzianki są już niemal pewne przynajmniej dziewiątego miejsca, natomiast Energa wciąż musi walczyć o utrzymanie w Energa Basket Lidze Kobiet.