Monika Sibora: Będę się byczyć

W Ford Germaz Ekstraklasie zapadło już większość rozstrzygnięć, a poznańska INEA AZS zajęła na koniec sezonu piątą pozycję. Jak Pani ocenia minione rozgrywki? - Generalnie trzeba je ocenić bardzo dobrze, bo piąta pozycja, to jest bardzo wysokie miejsce. Szkoda tylko niektórych frajerskich przegranych, które zadecydowały, że przed play-off byłyśmy trochę niżej w tabeli. No, ale nic to, jak już wcześniej mówiłam cieszę się z piątego miejsca. Pani otwarcie podczas sezonu zasadniczego, jak i w trakcie trwania fazy play-off otwarcie mówiła, że możecie powalczyć o medal. Czego więc do tego wymarzonego medalu zabrakło? - Zabrakło przede wszystkim zawodniczek rezerwowych, które w momentach kryzysowych mogłyby zmienić zawodniczkę podstawową. Z Gorzowem można było powalczyć, ale one miały bardziej wyrównaną kadrę, szerszą, wartościowszą ławkę rezerwowych Gorzów nas po prostu „zajechał”. Fizycznie dawałyśmy sobie nawet dobrze radę, ale zabrakło właśnie zmienniczek. Tuż po zakończeniu pojedynku z łodziankami założyłyście koszulki z wizerunkiem trenera Romana Habera. Co ten gest miał oznaczać? - To było przede wszystkim podziękowanie dla trenera, który pomimo wielu innych obowiązków zajmował się nami. Był to również wyraz szacunku dla naszego trenera, a przede wszystkim prośba, by z nami został, bo szczerze mówiąc, to nie wiemy, co dalej będzie. Wybrałyśmy najładniejsze zdjęcie trenera z młodych lat, by każdy mógł zobaczyć, jak wtedy wyglądał. Z resztą nie wiele się zmienił. (śmiech) Sezon się zakończył, zapewne więc pora na zasłużone wakacje. Jak odpoczywać od koszykówki będzie Monika Sibora? - Jak będę odpoczywać od koszykówki? Ciężkie pytanie. Myślę, że będę się byczyć, byczyć, i jeszcze raz byczyć. (śmiech) A tak poważnie, to będę dbała o siebie, by nie przytyć, nie stracić formy. Postaram się jednak przy tej okazji również porządnie wypocząć.