Widzew lepiej zaczął to spotkanie, ale nie potrafił go w ten sam sposób zakończyć. Dość powiedzieć, że łodzianki w pewnym momencie gromiły przeciwnika już 36:17, jednak nie potrafiły postawić kropki nad "i", a rywalki to wykorzystały i konsekwentnie goniły wynik. Na tym poziomie rozgrywkowym to się po prostu mści. Komfortowa przewaga została szybko roztrwoniona w drugiej kwarcie i już po niej zespół Basketu prowadził nieznacznie. Wydawało się, że miejscowe wyciągną wnioski z drugiej odsłony meczu i spróbują jeszcze raz zdominować rywala - tak też było w trzeciej kwarcie, wygranej przez Widzew aż 19:9.
Ponownie jednak łodzianki nie potrafiły dobić przeciwnika, który wykorzystał ten margines niekonsekwencji podopiecznych Janusza Wierzbickiego i ostatecznie po końcówce, gdzie każda akcja decydowała o końcowym wyniku, to przyjezdne okazały się być bardziej skuteczne i wygrały w ostatniej akcji dzięki skutecznej dobitce Walker po niecelnym rzucie Harris.
Ciężko zliczyć, która to już przegrana Widzewa po dobrych zawodach, ale doprawdy pechowej ostatniej kwarcie, gdzie łodzianki wypuszczają zwycięstwo z rąk. Szkoda, tym bardziej że tych wygranych mogło być w tym sezonie zdecydowanie więcej, gdyby tylko Widzew grał mądrzej i miał nieco więcej szczęścia. Zawody jednak stały na wysokim poziomie i obie drużyny stworzyły naprawdę ciekawe widowisko, a kibice nie powinni narzekać na poziom emocji w tym meczu.