,

Lista aktualności

Pszczółka AZS UMCS - Ślęza: Wrocławianki górą w Lublinie

Drugą porażkę z rzędu odniosły Koszykarki Pszczółka AZS UMCS. Podopieczne Krzysztofa Szewczyka nie poradziły sobie z sąsiadującym w tabeli zespołem Ślęzy Wrocław przegrywając 54:73.

,

Wynik spotkania otworzyły Koszykarki AZS-u. Jednak z każdą minutą traciły skuteczność w ataku. Przeciwniczki także nie imponowały swoja gra w ofensywie. W 7. minucie za sprawą Lejli Bejtić gospodynie wyszły na prowadzenie 12:11. W końcówce lepsze okazały się jednak przyjezdne. Świetnie grała Jhasmin Player, która rzuciła dla swojego zespołu ostatnich 12 punktów w tej części spotkania. Po pierwszych 10 minutach AZS przegrywał 16:23.

W drugiej kwarcie gospodynie zaczęły gonić wynik. Grały jednak na niskiej skuteczności rzutowej i popełniały wiele błędów. Wrocławianki także miały problemy z kończeniem swoich akcji celnymi rzutami, przez co mecz się wyrównał. Obaj trenerzy poprosili o przerwy dla swoich zespołów, aby nieco uspokoić grę. Końcówka kwarty była niezwykle zacięta . AZS zniwelował stratę do ledwie jednego punktu – 33:34.

Po przerwie walka na parkiecie stawała się coraz bardziej wyrównana. Obie ekipy grały twardo, ale nie potrafiły kończyć akcji pewnymi rzutami. Świetnie w tej części spotkania zaprezentowała się koszykarka Ślęzy – Paulina Pawlak, która zdobyła 9 pierwszych punktów dla swojego zespołu. AZS poprawił nieco swoją grę w defensywie i zmuszał rywalki do oddawania rzutów z nieprzygotowanych pozycji. Przed decydującą odsłoną meczu lublinianki przegrywały 47:49.

Ostatni kwarta to okres całkowitej dominacji przyjezdnych. Lublinianki gubiły piłkę w ataku, oddawały niecelne rzuty, a przede wszystkim grały bardzo słabo w obronie. Gospodyniom udało się zdobyć tylko 7 punktów przy 24 wrocławianek. Dzięki skutecznej grze w ostatniej kwarcie przyjezdne przypieczętowały swoje zwycięstwo – 73:54. Najlepiej w lubelskiej drużynie spisała się Lejla Bejtić, która zdobyła 11 punktów. Była to czwarta porażka „Pszczółek” w tym sezonie.

- Spodziewałyśmy się ciężkiego meczu. Wiedziałyśmy, że trener Szewczyk bardzo dobrze się do niego przygotuje. W pierwszej połowie bardzo męczyłyśmy się z obroną strefową. Później same zaczęłyśmy lepiej bronić, grać agresywniej w ataku. Trener Szewczyk musiał zmienić obronę i to nam ułatwiło zadanie – mówiła po meczu zawodniczka Ślęzy Wrocław, Paulina Pawlak.

- My tego meczu w mojej opinii nie przegraliśmy w czwartej kwarcie, tylko w pierwszym trzech, gdzie moim zdaniem powinniśmy sobie zbudować przewagę około 10 punktów – tłumaczył trener AZS-u Krzysztof Szewczyk. – W samej drugiej kwarcie przestrzeliliśmy 6 rzutów wolnych, nie trafiliśmy masy lay-upów spod kosza. Wiedzieliśmy też, że będziemy mieć problem w czwartej kwarcie, bo fizycznie ciężko się nam będzie grało bez podstawowego zawodnika na pozycji numer jeden. Wynik jest jaki jest. My przez trzy kwarty nie potrafiliśmy wykorzystać tych sytuacji, które mieliśmy, no i tak to się skończyło.

W kolejnym starciu lublinianki zmierza się na wyjeździe z Glucose ROW Rybnik. Mecz zaplanowano na 23 listopada.

AZS: Aneta Kotnis 8, Grażyna Witkoś, Kaja Grygiel, Aldona Morawiec 5, Natalia Żandarska 4, Lejla Bejtić 11, Katarzyna Trzeciak 10, Chelsea Poppens 9.

Ślęza: Monika Jasnowska, Dorota Mistygacz, Paulina Kuras, Kinga Bandyk, Joanna Czarnecka 5, Barbara Głocka 2, Gloria Brown 14, Jhasmin Player 24, Bojana Vulić 3, Paulina Pawlak 15, Agnieszka Śnieżek 10.

-----

Powiedzieli po meczu:

Radosław Czerniak: Przede wszystkim rozumiem położenie, w którym znalazł się trener Lublina. Kontuzje przetrzebiły strasznie mocno zespół. Strasznie trudno się funkcjonuje w takich momentach. Natomiast my nie potrafiliśmy tego wykorzystać w pierwszej połowie. Dopiero w drugiej coś się odblokowało no i absolutnie była to inna połowa niż ta pierwsza. Cieszę się, że dziewczyny w drugiej połowie zafunkcjonowały tak jakbyśmy chcieli, żeby to wyglądało przez cały mecz. Teraz przed nami dużo pracy, żeby przez cztery kwarty taka intensywność utrzymywać.

Joanna Czarnecka: Mecz miał różne oblicza. Faktycznie na początku dałyśmy sobie narzucić tempo drużyny z Lublina i te trzy kwarty nie wyglądały pomyślnie. Tak naprawdę, czwarta kwarta zadecydowała o końcowym wyniku. Zmobilizowałyśmy się z dziewczynami, zaczęłyśmy bronić, udało nam się w ataku przełamać obronę drużyny z Lublina. To zaważyło na końcowym wyniku.

Krzysztof Szewczyk: Chciałem pogratulować gościom zasłużonego zwycięstwa w przeciągu całego meczu. My tego meczu w mojej opinii nie przegraliśmy w czwartej kwarcie tylko w pierwszych trzech, gdzie moim zdaniem powinniśmy sobie zbudować około dziesięciopunktową przewagę. W samej drugiej kwarcie przestrzeliliśmy sześć rzutów wolnych, nie trafiliśmy masy lay-upów spod kosza. Wiedzieliśmy też, że będziemy mieć problem w czwartej kwarcie, bo fizycznie ciężko się nam będzie grać bez podstawowego zawodnika na pozycji numer jeden. Lejla Bejtić przez 30 minut spisywała się, może nie bardzo dobrze, ale dobrze, tak jak byśmy oczekiwali. W czwartej kwarcie po prostu zabrakło jej sił. Ale tak jak mówię, wynik jest jaki jest. My przez trzy kwarty nie potrafiliśmy wykorzystać tych sytuacji, które mieliśmy, no i tak to się skończyło. Dziewczynom w szatni powiedziałem – wiemy w jakiej sytuacji jesteśmy i nie możemy popełniać co mecz tych samych błędów. Spędzamy sobie czas oglądając wideo w każdy poniedziałek. Dziewczyny kiwają głowami, że wiedzą, wiedzą, tu tu tu, a przychodzi mecz i robią, może nie te same, ale bardzo podobne błędy. Trzeba z tego wyciągać wnioski. One są zawodowcami i muszą to robić. Tak więc teraz dołączyła do nas nowa zawodniczka. Mamy tydzień na wkomponowanie jej do zespołu. Za tydzień pojedziemy do Rybnika po zwycięstwo.

Katarzyna Trzeciak: Co do tego meczu to trener tu już wszystko powiedział. Nie wiem, po prostu dużo przestrzelonych rzutów, dużo nietrafionych osobistych. Przede wszystkim sił nam trochę zabrakło w czwartej kwarcie. Nie robiłyśmy tego co nam trener zalecił i po prostu musimy pracować cały czas, aby wygrać następny mecz.