,

Lista aktualności

Basket Gdynia - Pszczółka AZS UMCS: Goście górą w Gdyni

W swoim czwartym ligowym spotkaniu podopieczne Vadima Czeczuro doznały czwartej porażki. Tym razem lepszym zespołem okazała się ekipa z Lublina.

,

Beniaminek - Pszczółka AZS UMCS Lublin od pierwszych minut udowadniał, że interesuje go tylko ligowe zwycięstwo. Po dwóch porażkach podopieczne Krzysztofa Szewczyka chciały pokazać się z jak najlepszej strony i wygrać. Dla gospodyń to również był niezwykle ważny mecz. Po dwóch wyrównanych spotkaniach u siebie ze Ślęzą oraz na wyjeździe w Rybniku gdynianki chciały przed własną publicznością cieszyć się z wygranej. Choć od pierwszych minut znakomicie zagrała Kateryna Dorogobuzova, która zdobyła 28 punktów, to było to za mało na świetnie dysponowane przyjezdne. - W decydujących momentach brakuje nam doświadczenia. Ale po każdym meczu staramy się uczyć na błędach i w kolejnych być coraz lepszymi - mówiła na pomeczowej konferencji Ukrainka.

Przez pierwsze 17 minut meczu oba zespoły grały niemal kosz za kosz, a żadna z drużyn nie wypracowywała większej niż 5 punktowe prowadzenie. W pierwszej kwarcie nasze koszykarki czterokrotnie trafiły zza linii 6,75 jednak pod koszem to lublinianki miały przewagę. W drugiej odsłonie meczu początkowo gospodynie dołożyły kolejne trzy "trójki", jednak tuż przed końcem pierwszej połowy przyjezdne zaczęły wypracowywać coraz większą przewagę.

Jeszcze lepiej podopieczne trenera Szewczyka zagrały po zmianie stron. Agresywna gra w obronie i skutecznie wypracowywane akcje pozwoliły lubliniankom na 14-punktowe prowadzenie w 24 minucie meczu. W zespole gości na listę strzelców wpisały się niemal wszystkie koszykarki. Choć gospodynie starały się odrobić straty i na dwie minuty do zakończenia trzeciej kwarty przegrywały już tylko różniącą 10 "oczek", to po 30 minutach było znów 49:62. W ostatniej kwarcie przyjezdne wyszły na najwyższe, 16-punktowe prowadzenie 50:66 i choć nasze zawodniczki zaczęły systematycznie zmniejszały stratę, to do końcowego sukcesu zabrakło odrobinę szczęścia. Po 40 minutach na tablicy wyników było 71:75 i to goście cieszyli się z pierwszego ligowego zwycięstwa.

W meczu punktowały:

Basket: Dorogobuzova 28, Stankiewicz 12, Naczk 11, Miłoszewska 9, Różyńska 7, Jakubiuk 4, Adamowicz 0, Simon 0, Ostrowska 0

AZS UMCS: Luburgh 18, Morawiec 16, Poppens 12, Taylor 11, Kotnis 9, Żandarska 6, Bejtic 3, Skrzecz 0

----

Po meczu powiedzieli:

Krzysztof Szewczyk: Było to dla nas bardzo ważne spotkanie. Wiedzieliśmy, że chcąc o czymś więcej,musimy w końcu wygrać. Po dwóch ostatnich porażkach wszystkie moje zawodniczki były niezwykle skoncentrowane i wiedziałem, że dadzą z siebie wszystko. Oczywiście wiele elementów gry musimy jeszcze poprawić. W takim składzie trenujemy dopiero 4 dni i wciąż się zgrywamy. Jednak teraz może być już tylko lepiej. Personalnie mieliśmy silniejszy skład i naszą przewagę udało nam się wykorzystać. Wiele dobrego trzeba powiedzieć również o drużynie z Gdyni. Są to młode zawodniczki, które dopiero zbierają doświadczenie w ekstraklasie i z pewności ą w przyszłości będą ważnymi postaciami polskiej koszykówki.

Hanna Luburgh: To był dla nas bardzo ważny mecz i cieszę się, że udało nam się wygrać. Po dwóch porażkach i tygodniu przerwy miałyśmy dużo czasu żeby przygotować się do tego spotkania. Miałyśmy swoje założenia i w pełni je zrealizowałyśmy. Teraz czeka nas dużo pracy przed kolejnymi meczami, ale jestem dobrej myśli.

Vadim Czeczuro: Gratuluję drużynie z Lublina. Wiedziałem, że czeka nas ciężki mecz. Przygotowywałem dziewczyny na to, że AZS to świetnie rzutowo dysponowany zespół, jednak zabrakło nam znów doświadczenia i wystarczająco dużo zimnej krwi. Lublinianki grały solidnie, a nasze może trochę zjadła trema? 50% skuteczności rzutów osobistych jest elementem zdecydowanie do poprawy. Czeka nas wiele pracy, ale mimo porażek z meczu na mecz gramy coraz lepiej. Wierzę, ze w końcu uda nam się wygrywać.

Kateryna Dorogobuzova: Bardzo żałuje, że przegrałyśmy. Jesteśmy młodym zespołem i w końcu musimy uwierzyć, że stać na wygraną. Gramy dobrze , jednak gdy przechodzimy trudne momenty brakuje nam doświadczenia. Po każdym meczu uczymy się na własnych błędach i mam nadzieję, że w kolejnych meczach będziemy wygrywać.